Chyba nie ma osoby, która nie znałaby kawału o głupiej blondynce. Skąd to się wzięło to w sumie nie mam pojęcia. Jednak takie postrzeganie kobiet o jasnych włosach, naturalnych czy też farbowanych zakorzeniło się w naszym społeczeństwie.
Kiedy byłam dzieckiem i Mama spotykała jakiś znajomych mówili – „Jaka śliczna blondyneczka. Jak laleczka”. Wtedy było to słodkie i szczególnie mi nie przeszkadzało. Uśmiechałam się wtedy ładnie i mrugałam oczkami.
Jednak kilka lat później już uroczo nie było… Zaczęły się właśnie docinki w postaci żartów. Czy też wymownych spojrzeń. Bardzo mnie to irytowało. Nie rozumiałam dlaczego poziom mojej inteligencji postrzegano jedynie przez pryzmat KOLORU moich włosów.
Minęło kilka lat. Zmieniłam się i przestało mi to przeszkadzać ;). Momentami palnę jakąś głupotę jak każdy i potrafię wtedy sama z siebie się zaśmiać jaka ze mnie klasyczna blondynka. Po prostu kwestia dystansu do siebie :).
Idąc ulicą kiedy panowie naprawiają nawierzchnię jezdni/ malują blok etc. słyszę „Cześć blondyna!” Teraz macham do nich, odpowiadam i zostawiam panów często głęboko zdziwionych :D.
Nadal uważam takie postrzeganie kobiet wyłącznie przez pryzmat koloru włosów za wyjątkowo krzywdzące. Niby w czym ma mi ten kolor przeszkadzać? Barwnik w moich włosach oddziałuje w jakiś sposób na neurony w mózgu i je blokuje ? Hmmm, cóż nie sądzę.
Ja wyzbyłam się tego kompleksu co do mojej osoby. Tobie też może się udać! :)
U Ani tekst o podobnej tematyce – „O ładnych dziewczynach uważanych za głupie” – polecam przeczytać, nie tylko paniom.
Dziewczyny spotkałyście się z jawną dyskryminacją wśród blondynek? Jak do tego podchodzicie? Co o tym myślicie? Piszcie, bo jestem ciekawa jak wygląda to u innych złotowłosych ;).
Pozdrawiam, Agulens
P.S. Następny tekst będzie już diagnostyczny ;).